środa, 9 maja 2012

Przed odrodzeniem.

Cześć, to znowu ja Wasz martwy kwiat - Michał. Leże właśnie z moją księżniczką na łóżku, która zasypia wtulona we mnie, choć wiem, że czuję jedynie chłód mojej nicości. Jest bezpieczna, więc mogę spokojnie wciągnąć Was w swój świat. Zacznijmy dokładnie od początku, od tych momentów, których nie chcę pamiętać a są częścią tego starego życia. Jestem chłopakiem z typowych polskich blokowisk. Gdzie samo powietrze jest zatrute i złe. Podrapane bloki, pełno brudu, jakiś wrzutów na ścianach, zawalający budynek, leżący żul na schodach, krzyki, płacz - codzienność. W każdym mieszkaniu była patologia, u mnie także. Ojciec alkoholik na zasiłku, matka zaharowywała się w pobliskim sklepie i trójka dzieciaków. Stary jak zwykle przepijał wszelkie możliwe pieniądze, a także wynosił rzeczy z domu, sprzedawał je, a potem za te pieniądze kupował sobie alkohol. Nigdy nie widziałem go na 100% trzeźwego, zwyczajnie krew nie nadążała wydalać alkoholu, zbyt duże dawki ciągle były do niej dostarczane. Oprócz tego, że przepijał wszystkie pieniądze, które dostał lub mama zarobiła lubił terroryzować całą rodzinę. Wracał późno w nocy do domu z krzykiem rozpierdalając wszystko wkoło, bijąc matkę, nas tylko dlatego, że miał taki kaprys. Zniszczył nam dzieciństwo i zdrowie. Do dziś na moim zimnym ciele mam blizny po tym jak gasił papierosy na moim ciele, po uderzeniach kablem czy innym narzędziem. Mam też ślad na szyi, gdy dusił mnie pewnego wieczoru, bo zwyczajnie chciał się pieprzyć z matką, a ja byłem chory. Mam też największą bliznę, tu w sercu, bo zawsze będę dzieckiem, które przeżyło piekło i nigdy o nim nie zapomni. A matka? matka była cudowną osobą. Piękną i inteligentną kobietą, która się zwyczajnie w świecie zakochała w zwykłym skurwysynie, który ją maltretował i gwałcił.Mimo to była najlepszą matką na świecie. Nieważne, że nie mieliśmy markowych ubrań, nieważne, że nie spaliśmy w pięknym domu, ważne, ze dawała nam tą ogromną miłość, bezwarunkową, które każde dziecko powinno doświadczyć chociaż od jednego z rodziców. Ona dawała nam podwójną dawkę i za to jestem jej wdzięczny. I nieważne jakie popełniła błędy kocham ją, kochałem. Jak się domyślacie całymi dniami z rodzeństwem przesiadywaliśmy przed blokiem albo włócząc się na mieście. Spędzaliśmy całe dnie grafitując, grając w piłkę, pijąc browary, paląc jointy, ćpając. Kolorowaliśmy sobie ten szary świat wszystkim od alkoholu do narkotyków. Wtedy było lepiej, dało się przetrwać kolejny dzień, nie czuło się głodu i bólu od kolejnych ran zadanych przez ojca. Robiliśmy wszystko, żeby je zdobyć od niewolniczej pracy ( w końcu byliśmy tylko przegranymi na starcie dzieciakami, którzy nic nie osiągną, są gorsi, więc trzeba ich wykorzystywać ) do kradzieży i napadów na jakiś przechodniów. To był mój świat, boruty, alko mieszane z dragami, jakiś uliczny rap w tle i patologia przesiąknięta tą częścią miasta. Byłem zwykłym gnojem, który staczał się bardziej każdego dnia, gnojem, który był skreślony i skazany na jedno. Aż do Jej poznania. Pewnej zimy, gdy zajarani nowym autem pewnego bogatego typa, u którego zarabialiśmy czasem na dragi, postanowiliśmy "pożyczyć" jego brykę i zrobić wyścigi. Oczywiście skończyło się to policją, wielką aferą i o mało nie trafiliśmy do poprawczaka, ale w całym tym szumie poznałem ją, siostrzenicę tego typa, któremu zajebaliśmy wóz. To dzięki niej facet wycofał pozew o kradzież. Marysia od zawsze miała dobre serce i pomagała takim dzieciakom jak my. Mimo tego, że była piękna to na początku nie chciałem mieć z nią nic wspólnego. W końcu wszystkich z tamtego świata traktowaliśmy tak samo - głupia, bogata, zlitowała się, niech spierdala. Mimo to miała taki urok, że nie umiałem się oprzeć i gdy prosiła o spotkanie spotykałem się z nią. Ale jak się to rozwinęło, to potem, bo Maluszek się budzi i mówi, że też chcę opisać naszą historie, ze swojego punktu widzenia. Także czekajcie na jej opowieść, tymczasem czas na na dawkę miłości, która pozwala mi żyć po życiu. Cześć.


                                                                                                                                          M

13 komentarzy:

  1. uwielbiam Cię, Michaś. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. lecą mi łzy, jakiś horror. czekam na dalsze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, zajebiste ! I że ty jesteś chłopakiem : O
    zapraszam na moje : twojnazawsze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no jestem chłopakiem i nawet nie cierpię z tego powodu :D
      dziękuuję :)

      Usuń
  4. mistrz, mistrz, mistrz! - anul.

    OdpowiedzUsuń
  5. ;) genialne to !!

    OdpowiedzUsuń
  6. mówiłam dupku, że będzie ok :> / ponny, joł

    OdpowiedzUsuń
  7. nie znam cie ale to jak piszesz jest niezwykłe, wciągające i umie poruszyć serce.. napisz książkę a pierwsza ją kupie.. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Porusza mnie ta historia, przypomina mi moje dzieciństwo. A jeśli chodzi o wątek z książkom, popieram jak najbardziej!! Już na moblo zauważyłam, że masz talent. Pozdrawiam, M ;).

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawy pomysł odnosząc się z dwóch punktów widzenia całkiem 2 innych osób. Ile Wy w ogóle macie lat? Brakuje jakiejś intrygi, żeby ubarwić całą historie, także polecam na przyszłość ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja, czyli Panamal mam 16, michał 18 . uważamy razem, i cholernie zgodnie, że nie potrzebne sa żądne intrygi, bo to przecież blog który pokazuje MIŁOŚĆ prawdziwą, bez żadnych 'dodatkowych' osób, możesz nie rozumiec faktu, iż istnieje coś takiego jak miłość, ale zrozum, blog nie ma być intrygujący, wylewamy tu uczucia, przemyslenia, czasem nawet przeżycia, więc proszę nie polecaj dla nas nie mądrych i urażających nas propozycji. z poważaniem Pałełka.

      Usuń