wtorek, 8 maja 2012

Wstęp.

Cześć, mam na imię Michał i chciałem opowiedzieć Wam pewną historię. Mianowicie 2011 roku w zimowy wieczór poznałem cudowną, śliczną dziewczynę o imieniu - Marysia. Była jedną z tych, które trudno było zdobyć. Dziś z perspektywy czasu nigdy nie pomyślałbym, że może nas coś połączyć, a jednak. Po paru miesiącach całodobowych rozmów, gdzie roztwieraliśmy dla siebie serca jak dziwka nogi, zakochaliśmy się w sobie. Wiem, banalne. Miłość, miłość, miłość. Ale ja wiedziałem, że to nie jest coś tak zwykłego, coś co spotyka każdego, czyli szczeniackie zauroczenia. To był ogromny płomień. Zaczęliśmy być ze sobą dokładnie 03.08.2011 roku. To moja jedna z niewielu dat mocno wyryta w moim sercu. Było nam przecudownie, zły chłopak, z złego domu, z złych blokowisk, chamski arogancki z niewinną śliczną dziewczyną, która miała wszystko. Przeciwieństwa, które miały ze sobą tyle wspólnego. Nic nie mogło nas rozdzielić, nieważne czy to był jej ojciec, który chciał bogatego zięcia, nieważne czy to były moje problemy z prawem, narkotykami czy inne głupstwa, którymi ten brudny świat chciał nas rozdzielić. Byliśmy jednym ciałem i jedną duszą. Ale znasz ten świat, ten świat nie ma sentymentu, on niszczy to co jest dobre nad wyraz. Nasza miłość była zbyt wyjątkowa, zbyt wspaniała, aby mogła funkcjonować wśród zła otaczającego i kipiącego z tej Ziemi. Los jako zimny skurwysyn postanowił rozdzielić nas na zawsze. Nie przewidział jednak, że coś jest od niego silniejsze, coś co nie umrze, coś co pozwala mi żyć. Cześć, jestem Michał, nie żyję, lecz moje serce biję pompowane naszą miłością. Cześć, to ja zabijam wszelkie stereotypy, że kocha się po grób. Cześć, nie żyję, ale wciąż ją kocham aż za grób. Moje martwe ciało dalej czuwa nad jej kruchą postacią, a moje dłonie dalej splatają się z jej małymi dłońmi. Dalej żyjemy tą miłością, lecz w dwóch różnych światach. Nie pozwolę pokonać nas, naszej miłości poprzez moją śmierć. Obiecałem, przysięgałem, że nigdy jej nie zostawię. I jestem przy niej, wiernie trwam, a ona przy mnie. Co dzień piszę do niej listy, które opisują wszystko co czuję do niej, piszę stąd choć to nierealne. Piszę pijąc lampkę wina ze śmiercią za Jej zdrowie, którego mi zabrało. Moja mała idzie spać, czas aby utulić ją do snu. Nawiedzę Was, gdy tylko znów będzie bezpieczna.







  M.




10 komentarzy:

  1. mistrzowskie, trafia w samo serce, ale to już Ci mówiłam. zarówno jak i to, że musisz pisać szybciej, bo doczekać się nie mogę!

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne, czekam na dalsze posty.

    OdpowiedzUsuń
  3. chłopie jestes moim mistrzem!

    OdpowiedzUsuń
  4. oooo kuuurwa, rozpierdalasz system!

    OdpowiedzUsuń
  5. czekam niecierpliwie, bierz się do roboty :)

    OdpowiedzUsuń